środa, 25 lutego 2015

Mikołajkowy weekend w Paryżu 5-8.12.2014

Na początku przepraszam za moje długie milczenie, ale natłok wrażeń nie pozwolił mi na normalne funkcjonowanie. W jednej chwili zebrało się wszystko: obrona, projekt na uczelnie i przeprowadzka na koniec świata. Postanowiłam jednak, że ta relacja prędzej czy później powstanie i tak się stało :)
O tym, że na zwiedzenie Paryża trzeba mieć minimum tydzień wiedzą chyba wszyscy. My postanowiliśmy zaryzykować i zobaczyć najwięcej jak się da w mikołajkowy weekend. Do ostatniej chwili nasz wyjazd nie był pewny. Bilety kupiłam kilka miesięcy wcześniej w promocji wizzaira na termin 5-8 grudnia 2014. Jeszcze w dzień wylotu stwierdziliśmy, że nie chce nam się jechać, na pewno pogoda będzie brzydka i w ogóle. Jednak 4 godziny przed wylotem spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i kilkadziesiąt minut później byliśmy w autobusie na wrocławskie lotnisko (wyjechaliśmy wcześniej żeby się znowu nie rozmyślić :)). W końcu to jest ostatnia możliwość żeby pojechać i mieć większość atrakcji za darmo z racji wieku. Większość muzeów w Paryżu jest bezpłatna do 25 roku życia.

Wylot na lotnisko Beauvis mieliśmy w piątek wieczorem, do hotelu dotarliśmy późno w dodatku bardzo głodni. Teraz kilka suchych faktów: wynajęliśmy pokój w hotelu Vintimille, znajdującym się obok placu de Clichy, gdzie za trzy noce zapłaciliśmy 196 euro. Paryż słynie z wysokich cen, więc nie dziwiło mnie to. Sam pokój wyglądał w miarę dobrze, był mały, ale było wszystko, czego potrzebujemy aby się przespać i umyć. Jedynym minusem były cienkie drzwi i ściany, więc bardzo było słychać jak ktoś rano się kręcił po korytarzu.
Zwiedzanie zaczęliśmy w sobotę od spaceru na plac Pigalle, gdzie chcieliśmy zobaczyć Moulin Rouge i ruszyć w stronę wieży Eiffla. W świetle dziennym kabaret nie zachwyca, więc wrócimy tu wieczorem. Wsiadamy więc w metro i po kilku minutach wysiadamy na Pl. De l`Ecole, skąd po przejściu przez pola marsowe ustawiamy się w jednej z długich kolejek do wejścia na wieżę. Wybraliśmy tańszą opcję, czyli wejście schodami na drugie piętro wieży. W końcu co to dla nas kilka schodów, jesteśmy młodzi i mamy dobrą kondycję… Chyba jednak nie… Po drodze wydaje mi się, że za chwilę dostanę zawału. Na szczęście widoki i gorąca herbata rekompensują wszystko.
 
Moulin Rouge w ciągu dnia
Wieża Eiffla

Widok w stronę placu de Challiot

Widok na zachód



















Czujemy lekki niedosyt, więc kupujemy bilety, aby wjechać windą na samą górę. Po drodze w windzie, jakaś dziewczyna ma lęk wysokości i prawie mdleje (kto z lękiem wysokości kupuje bilet na wieże Eiffla?? Na głupotę nie ma lekarstwa…). Po kilku minutach jesteśmy na górze. To jest dopiero widok! Zwiedzanie Paryża z góry to całkiem dobry sposób :)
 
Pola Marsowe
Wschód miasta

Mini Łuk Triumfalny




















Skoro już widzieliśmy najbardziej znaną atrakcję Paryża to idźmy dalej. Naszym założeniem jest, aby w minimalnym stopniu korzystać z komunikacji miejskiej, więc większość dnia chodzimy. Zgodnie z tym idziemy teraz w stronę fontanny Warszawskiej i pałacu de Chaillot i kierujemy się dalej na Łuk Triumfalny. Gdy już zbliżamy się do łuku zostajemy skuszeni przez naleśniki z karmelem sprzedawane na ulicy – mmmm… pycha :) Chwilę po tym stoimy w kolejce, aby dostać darmowe bilety na Łuk (do 26 roku życia). Obejmują one zarówno taras widokowy, jak i muzeum. Na wewnętrznych ścianach łuku umieszczonych jest 128 nazw miejscowości, w których odbywały się bitwy rewolucji i kampanii napoleońskich i nazwiska generałów Wielkiej  Armii (między innymi Poniatowskiego i Dąbrowskiego). Na tarasie znajdują się panoramy, na których widać podpisane główne budynki stolicy. W muzeum prezentowane są najważniejsze wydarzenia w historii Łuku Triumfalnego oraz tablica multimedialna, na której zaznaczone są wszystkie łuki w Europie. Z góry jest idealny widok na Pola Elizejskie – najsłynniejszą ulicę Paryża.
 
Łuk Triumfalny
Wewnętrzne ściany Łuku

Widok na Pola Elizejskie

Wieża Eiffla

Widok na nową część miasta

Łuk Triumfalny



























Po wyjściu z Łuku Triumfalnego poszliśmy na Pola Elizejskie, na których w tym okresie odbywa się Jarmark Bożonarodzeniowy. Po drodze odwiedziliśmy między innymi salony samochodowe i wielką Sephorę. Przez chwilę łudziliśmy się też, że zjemy tam jakiś obiad, ale ceny odstraszyły nas na tyle, że odłożyliśmy obiad na kolację :). Szliśmy tak przed siebie, aż zrobiło się ciemno i dotarliśmy do Mostu Aleksandra, skąd można podziwiać wieżę Eiffla oraz Diabelski Młyn. Po drodze minęliśmy także Grand Palais (Galeria Narodowa) i Petit Palais (siedziba Muzeum Sztuk Pięknych). Od początku nie mieliśmy w planach wchodzić do środka. Zaraz obok Pałacu Inwalidów (o nim opowiem później) wsiedliśmy w metro i pojechaliśmy w stronę naszego hotelu.
 
Salon Peugota
Louis Vuitton

Tłum na Polach Elizejskich

Wielka Sephora

Oficjalny bolid Red Bulla

Pola Elizejskie

Jarmark Bożonarodzeniowy

Petit Palais

Widok z mostu Aleksandra III

Most Aleksandra III

Widok z mostu Aleksandra III

Pałac Inwalidów
















































Wysiedliśmy w dzielnicy czerwonych latarni, aby przejść się po zmroku wśród ćpunów i zobaczyć Moulin Rouge po raz drugi. Była godzina 20:00, a kolejka na spektakl o 21 ciągnęła się przez całą ulicę. Przy okazji obejrzeliśmy wystawy w okolicznych sklepach erotycznych – najbardziej zadziwiającym dla mnie gadżetem był wibrator w kształcie wieży Eiffla. Tego wieczoru na kolację zjedliśmy pizzę na placu de Clichy (średnia w smaku i droga, więc nie polecamy).
 
Jedne z wielu sex shopów
Moulin Rouge

Moulin Rouge




















Kolejnego dnia pogoda nie napawała optymizmem, widać było, że będzie padać deszcz. W takim wypadku, czas na zwiedzenie Luwru. Nie przepadamy za takimi atrakcjami, ale biorąc pod uwagę, że mieści się tam największe muzeum sztuki na świecie, a przy okazji wstęp do 25 roku życia jest bezpłatny, nie mieliśmy innego wyboru. Napełnieni optymizmem, po uprzednim kupieniu i zjedzeniu croissantów na śniadanie w pobliskiej cukierni pojechaliśmy plac de l`Ecole. Gdy weszliśmy na dziedziniec  próbowaliśmy znaleźć koniec kolejki. Kiedy zobaczyliśmy, że ludzie w deszczu stoją po kilka godzin, żeby tam wejść chcieliśmy sobie odpuścić to miejsce. Gdy kierowaliśmy się w stronę wyjścia, Karol pomyślał, że zapyta ochroniarza czy nie ma jakiejś innej opcji dostania się do Luwru. Okazało się, że jest… od strony centrum handlowego, które mieści się przy Rue de Rivoli. Przy tamtym wejściu były dosłownie 4 osoby. Za to przy wejściu głównym chyba z 400. Wypożyczyliśmy przewodnik multimedialny (Nintendo), co znacznie ułatwiło nam poruszanie się i znalezienie głównych atrakcji. Na obejrzenie wszystkich dzieł myślę, że trzeba mieć jakieś dwa dni. My skupiliśmy się na tym, o czym słyszeliśmy już. Widzieliśmy sztukę bliskiego wschodu, starożytnego Egiptu, dział malarstwa, rzeźby francuskiej i inne. Ogólnie skoro to jest tylko 10% tego, co oni naprawdę posiadają, to jestem pod ogromnym wrażeniem.
 
Luwr
Luwr

Koniec kolejki do Luwru

Luwr

Luwr

Dział rzeźby



Kodeks Hammurabiego

Bliski wschód





































Dziedziniec
Piękny sufit

Skarby królewskie

Jeden z największych diamentów

Nike z Samotraki

Malarstwo






Mona Lisa

Sala z rzeźbami

Nagrobek Philippa Pota


Przewodnik multimedialny


























































Gdy skończyliśmy karmić naszą duszę artystyczną zafundowaliśmy sobie spacer na wyspy Cite i St Louis. Na pierwszej z nich najważniejszą budowlą jest katedra Notre-Dame. Wejście jest bezpłatne. Oprócz wnętrza warto także wejść na wieżę, jednak my z racji sporej kolejki odpuściliśmy sobie tego dnia obie atrakcję. Byliśmy już głodni, więc przeszliśmy na kolejną wyspę, St Louis. Na moście łączącym te wyspy widzieliśmy jak można jeździć slalomem na rolkach. Chcąc zjeść typowy francuski obiad weszliśmy do jednej z restauracji, gdzie podawali zestaw: zupa, drugie dane i deser za 12 euro. Dania nie zachwycały, najlepszy był deser: ciasto czekoladowe.
Lekko zniechęceni, kontynuowaliśmy nasz spacer, tym razem w stronę placu Bastille, na którym stoi kolumna lipcowa – upamiętnienie ofiar rewolucji.
 
Kościół Saint Germain l’Auxerrois










Katedra Notre Dame

Katedra Notre Dame
Most na wyspę St Louis



Kamienice na wyspie
Kolumna Lipcowa















Uparci, pomimo deszczu, chcieliśmy dokończyć jarmark bożonarodzeniowy, który zaczęliśmy poprzedniego dnia. Szliśmy przez Rue St Antoine, Rue de Rivoli, Plac de la Concorde, aż do pól elizejskich. W sumie jakieś 5 kilometrów w deszczu. Po drodze zauroczyła nas wieża Saint Jacques le Majeur. Jest to fragment nieistniejącego, gotyckiego kościoła świętego Jakuba z X wieku. Sama wieża jest z XVI wieku. W nocy prezentuje się pięknie.
 
Wieża Saint Jacques le Majeur
















Na Polach Elizejskich z racji jarmarku nie mogło zabraknąć grzanego wina i przekąski, która nazywała się Chi Chi o ile dobrze pamiętam. Takie paluchy z ciasta gofrowego smażone na głębokim oleju, podawane z cukrem. Były pyszne. Dekoracje na tym jarmarku były naprawdę wspaniałe. Gdy postanowiliśmy wrócić do domu okazało się, że w metrze nie działają biletomaty. Do kolejnej stacji metra mieliśmy kawałek, a my mieliśmy już dość. Postanowiliśmy, dokładnie tak jak paryżanie, przeskoczyć bramki i pojechać na gapę. Nie mam pojęcia ile kosztuje mandat w Paryżu oraz czy kanary w ogóle tam bywają, ale drugi raz nie chce tego sprawdzać :) Jestem porządnym obywatelem, lubię mieć bilet w komunikacji miejskiej.
 
Diabelski Młyn
Fontanna na placu Concorde
Obélisque de Louxor















Jarmark Bożonarodzeniowy
Ozdoby na Polach Elizejskich

Przekąska :)



















Nasz ostatni dzień, z racji późnego wylotu do Polski mogliśmy również poświęcić na zwiedzanie. Zostawiliśmy bagaże w hotelu i rozpoczęliśmy od Pałacu Inwalidów. Znajduje się tam kościół i wiele różnych sal muzealnych, wszystkie związane z wojną. Ekspozycje opowiadają historię działań zbrojnych od starożytności do II wojny światowej. Jest to zdecydowanie obowiązkowe miejsce do odwiedzenia dla Panów – Karol czuł się tam jak w sklepie z zabawkami :). Ważnym miejscem jest też grób Napoleona, znajdujący się w kościele. Oczywiście wstęp bezpłatny do 25 roku życia tutaj też obowiązuje.
 
Pałac Inwalidów
Zbroja
Zbroja

Broń

Zbroje

Armata

Muzeum wojenne

polski akcent

Muzeum wojenne









































Grób Napoleona
Kościół










Kościół
Grób Napoleona














Kościół

















Z pałacu poszliśmy zobaczyć drugą co do wielkości świątynie Paryża – kościół świętego Sulpicjusza. Ma on niesymetryczne wieże. Nie robi jednak takiego wrażenia jak katedra Notre Dame, spokojnie można sobie tą atrakcję odpuścić.
 
Kościół Sulpicjusza
Kościół w środku

Fontanna przed kościołem





















Potem udaliśmy się w stronę Penteonu, miejsca pochówku wielu wybitnych francuzów, między innymi Marii Curie Skłodowskiej. Groby nie zrobiły na nas wrażenia, takie to wszystko nijakie. Podobno w środku powinna też znajdować się replika wahadła Foucaulta, jednak tego nie było. Żeby pecha było więcej, to kopuła była w remoncie.
 
Panteon
Panteon

Panteon

Część z grobami

Groby

Panteon


























W okolicy zjedliśmy najlepszy obiad, jaki mogliśmy sobie wyobrazić. Restauracja Le Coup De Torchon, w której za pyszny trzydaniowy obiad zapłaciliśmy 16 euro, to raj na ziemi. Jako przystawki wzięliśmy zupę cebulową i sałatkę z owoców morza (zawsze chciałam spróbować, ale nie wszystkie składniki podbiły moje serce), główne danie to pierś z kaczki w sosie pieprzowym i smażony filet z łososia z sosem bearneńskim, natomiast deser to tarta cytrynowa i Crème brûlée. Mi smakowały wszystkie dania, Karolowi nie przypadł do gustu creme brulee. Specjalnie zrobiłam zdjęcia dań oraz menu, żebyście mieli przegląd dań na przyszłość :).
 
Zupa cebulowa
Sałatka z owoców morza

Pierś z kaczki

Smażony łosoś

Creme Brulee

Tarta cytrynowa

Restauracja

Menu

































Poprzedniego dnia obiecaliśmy sobie, że wejdziemy na wieżę przy katedrze Notre Dame oraz do samej katedry i tak też się stało, było to zwieńczenie naszego wyjazdu. Kolejka była dużo mniejsza, więc spokojnie można było podziwiać najpierw piękne wnętrze z ołtarzem i witrażami, a następnie Paryż z góry po raz ostatni (a może jeszcze kiedyś tam wrócimy?).
 
Katedra Notre Dame
Katedra

Katedra

Katedra

Katedra


















Katedra














Widok z katedry
Widok z katedry

Widok z katedry

Widok z katedry

















Widok z katedry
Widok z katedry
Widok z katedry















Katedra Notre Dame
Skuterek :)

Katedra Notre Dame




















Po wyczerpującym weekendzie wsiedliśmy w metro, zabraliśmy nasze rzeczy z hotelu i tak właśnie skończyło się oderwanie od rzeczywistości. Niestety trzeba było szybko do niej wracać… Po drodze myślałam, że spóźnimy się na samolot, takie były korki na autostradzie, ale dojechaliśmy na 40 minut przed wylotem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz