Saona to jedno z piękniejszych miejsc na Dominikanie, gdzie dziennie przypływa około 2 tysięcy osób. Niewielka wysepka położona w parku narodowym, gdzie nagrywana jest większość rajskich reklam (np. batoników Bounty).
Ceny takiej wycieczki są bardzo różnorodne - w hotelowym biurze podróży jest to koszt około 90 dolarów, natomiast w biurze Neckermann zawołali sobie za tę przyjemność 140 dolarów od osoby. Oczywiście, można zapłacić taniej, chodząc po plaży spotykamy wielu nagabywaczy, u których ceny przed negocjacjami zaczynają się od 60 dolarów. Rezydenci biura podróży straszą, że lokalne biura są niepewne, nigdy nie wiadomo, czy ktoś z biura się pojawi, a dodatkowo wycieczki nie będą ubezpieczone. Nie sądzę, aby była to prawda.
Wycieczka rozpoczyna się od przejazdu autokarem do Bayahibe skąd wypływamy katamaranem w podróż na wyspę. Jest to 1,5 około godzinna impreza w rytmie dominikańskiej muzyki, oczywiście z rumem :) W międzyczasie postój na skorkeling w naturalnym basenie morskim - Piscina Natural, w którym krystalicznie czysta woda sięga nam zaledwie do pasa. Niestety napływ turystów zniszczył naturę, która tam była, podczas nurkowania nie znajdziemy nic oprócz piasku i ewentualnych glonów. Rozgwiazdy, z którymi wszyscy robią zdjęcia są sztuczne, przyniesione tam przez fotografów. My jesteśmy w stanie zrozumieć te kłamstwa, w końcu na czymś trzeba zarobić :) Nie wykluczam, że kiedyś w tym miejscu mieszkały prawdziwe rozgwiazdy.
Ceny takiej wycieczki są bardzo różnorodne - w hotelowym biurze podróży jest to koszt około 90 dolarów, natomiast w biurze Neckermann zawołali sobie za tę przyjemność 140 dolarów od osoby. Oczywiście, można zapłacić taniej, chodząc po plaży spotykamy wielu nagabywaczy, u których ceny przed negocjacjami zaczynają się od 60 dolarów. Rezydenci biura podróży straszą, że lokalne biura są niepewne, nigdy nie wiadomo, czy ktoś z biura się pojawi, a dodatkowo wycieczki nie będą ubezpieczone. Nie sądzę, aby była to prawda.
Wycieczka rozpoczyna się od przejazdu autokarem do Bayahibe skąd wypływamy katamaranem w podróż na wyspę. Jest to 1,5 około godzinna impreza w rytmie dominikańskiej muzyki, oczywiście z rumem :) W międzyczasie postój na skorkeling w naturalnym basenie morskim - Piscina Natural, w którym krystalicznie czysta woda sięga nam zaledwie do pasa. Niestety napływ turystów zniszczył naturę, która tam była, podczas nurkowania nie znajdziemy nic oprócz piasku i ewentualnych glonów. Rozgwiazdy, z którymi wszyscy robią zdjęcia są sztuczne, przyniesione tam przez fotografów. My jesteśmy w stanie zrozumieć te kłamstwa, w końcu na czymś trzeba zarobić :) Nie wykluczam, że kiedyś w tym miejscu mieszkały prawdziwe rozgwiazdy.
Następnie dopływamy do miejsca docelowego, wyspy Saona. "Bezludna wyspa" jest niestety w ciągu dnia dość zaludniona, dookoła niej są stworzone plaże dla wycieczkowiczów z leżakami i barami. Trudno jest znaleźć dziewicze miejsce na tej małej wysepce. Tutaj również rafy przy plażach z leżakami są zupełnie zniszczone, ale warto odejść kawałek, aby zobaczyć niewielkie rafy, rybki oraz jeżowce. Myślę, że po wypłynięciu łódką trochę dalej od plaż moglibyśmy zobaczyć na prawdę bogaty świat podwodny.
Po dopłynięciu na wyspę mamy szansę zjeść lunch "w formie bufetu". Jest to trochę przesadzone, ponieważ porcje są wydzielane przez pracowników biura wycieczkowego, przykładowo nie możemy zażyczyć sobie zarówno kurczaka jak i ryby - należy wybrać jeden z tych posiłków. Dodatkowo na plaży mamy "open bar" - a tam do wyboru rum, piwo, cola i sprite. Możemy również w cenie około 25 dolarów zamówić sobie langustę na lunch.
Na wyspie mamy niewiele czasu, w naszym przypadku było to 2,5 godziny. Warto ten czas spędzić na odkrywaniu wyspy, a nie baru :) Polecamy udać się na dłuższy spacer w celu odnalezienia swojego bezludnego kawałka zaludnionej wyspy, bądź posnorkować.
Po dopłynięciu na wyspę mamy szansę zjeść lunch "w formie bufetu". Jest to trochę przesadzone, ponieważ porcje są wydzielane przez pracowników biura wycieczkowego, przykładowo nie możemy zażyczyć sobie zarówno kurczaka jak i ryby - należy wybrać jeden z tych posiłków. Dodatkowo na plaży mamy "open bar" - a tam do wyboru rum, piwo, cola i sprite. Możemy również w cenie około 25 dolarów zamówić sobie langustę na lunch.
Na wyspie mamy niewiele czasu, w naszym przypadku było to 2,5 godziny. Warto ten czas spędzić na odkrywaniu wyspy, a nie baru :) Polecamy udać się na dłuższy spacer w celu odnalezienia swojego bezludnego kawałka zaludnionej wyspy, bądź posnorkować.
Podróż powrotna jest również pełna wrażeń - półgodzinna wycieczka szybką łódką motorową z dwoma silnikami po 200 koni. Wrażenia nie do opisania! Tego nie odda żaden filmik ani zdjęcia.
Wycieczka kończy się w muzeum kakao, gdzie mamy możliwość kupienia pamiątek oraz spróbowania wszystkich dobroci Dominikany: rumu, mama juana, herbaty z kakao, nasion kakao, czekolad i czego tylko dusza zapragnie.
Dominikana jest piękna, chociaż dużo większe wrażenie zrobiły na mnie Wyspy Galapagos. Z całego serca polecam Ci polecieć tam. Na https://galapagos.pl/ poczytasz o tym, jak samemu zorganizować taki wyjazd.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że już na zdjęciach ta wyspa robi na mnie ogromne wrażenie i chętnie zobaczyłabym te widoki na żywo. Bardzo lubię zaglądać na blogi i portale podróżnicze jak https://jesttyledoodkrycia.pl/ . Można z ich pomocą zaplanować kolejne wakacje, znaleźć ciekawy i nieoczywisty cel podróży. I dowiedzieć się co w danym miejscu szczególnie odwiedzić warto.
OdpowiedzUsuń