Podczas naszego pobytu w Breli, po 3 dniach lenistwa,
postanowiliśmy pojechać na wycieczkę do oddalonego o ok. 50 km Splitu.
Zaczęliśmy od twierdzy Klis, o której przeczytałam w przewodniku „Dalmacja”
wydawnictwa Pascal Light (swoją drogą przez cały nasz pobyt z niego korzystałam
i bardzo polecam). Ta twierdza została postawiona przez Rzymian i przez kilka
wieków była najważniejszą fortecą w tym rejonie. Jest położona w strategicznym
miejscu, na wzgórzu w wiosce Klis, z którego widać całe miasto Split. My akurat
mieliśmy lekko zachmurzone niebo, przez co nie można było podziwiać morza :(
Kolejnym celem były ruiny starożytnego miasta Solin.
Bezpłatnie można zobaczyć tylko ruiny Bazyliki Chrześcijańskiej, która znajdowała
się przed miastem. Aby dostać się do centrum, gdzie znajdują się amfiteatr,
łaźnia, zabudowania mieszkalne i inne, należy kupić bilet wstępu (15 kun = ok 8
zł) i przejść około 1 km. Z racji tego,
że było strasznie gorąco, a nie mieliśmy przy sobie okryć głowy, postanowiliśmy
zostać w ogrodzie obok muzeum, podczas gdy Wojtek z Agnieszką udali się do ruin
miasta. W ogrodzie jest dostęp do wody pitnej, można uzupełnić butelki,
natomiast w muzeum znajduje się bezpłatna toaleta.
W wejściu do pałacu znajduje się
korytarz ze straganami, na których można kupić różnego rodzaju pamiątki. Podłoga jest tak wyślizgana, że łatwo się wywrócić :D
Budowla zajmuje bardzo dużo miejsca, całość jest otoczona murem, a w środku
znajdują się świątynia, mauzoleum, komnaty. Przy każdej z czterech otaczających
go ulic znajdują się bramy: żelazna, złota, srebrna i brązowa. Pałac jest
wpisany na listę UNESCO. Wstęp jest bezpłatny, zapłacić trzeba tylko za wejście
do muzeum (10 kun = 6 zł).
Kilka godzin później pojechaliśmy do Splitu, gdzie
zaparkowaliśmy samochód i poszliśmy do portu. Tam zjedliśmy pizzę w jednej z
włoskich Trattorii naprzeciwko pałacu Dioklecjana, wypiliśmy piwko i po
odpoczynku udaliśmy się na zwiedzanie. Wspomniana trattoria była dla nas na tyle łaskawa, że zapłaciliśmy tylko za dwie osoby, a nie za cztery :D Byli tam tak niezorganizowani, że kelner, który kończył zmianę nie powiedział nowemu, że mamy dwa rachunki otwarte na jednym stoliku xD To był najtańszy obiad jaki zjedliśmy przez cały nasz wyjazd :)
Na tym skończyliśmy zwiedzanie, po drodze kupiliśmy
pamiątkowy ręcznik i kapelusz i wróciliśmy do samochodu. Po drodze
rozglądaliśmy się za miejscowością, w której moglibyśmy spędzić dalszą część
wakacji, ale niestety nic nie było w stanie dorównać przepięknej Breli.
Wracając do apartamentu zrobiliśmy jeszcze krótką przerwę w punkcie widokowym.
Pozostałą część dnia spędziliśmy na tarasie podziwiając zachód słońca :)
Ostatni dzień w Breli spędziliśmy na intensywnym plażowaniu
od rana do wieczora. W tym miejscu chciałabym wtrącić jeszcze kilka słów o tej
pięknej miejscowości. Brela bardzo nas urzekła, mieszkaliśmy w apartamencie
położonym około 2 km od centrum, do którego można było dotrzeć główną drogą,
bądź promenadą. Droga promenadą jest dużo ciekawsza, można podziwiać zarówno
duże, jak i małe plaże, słynny kamień wystający z głębi morza oraz Punta Rata –
plażę zaliczaną do 10 najpiękniejszych na świecie. Z tego właśnie powodu jest
ona bardzo zatłoczona, jeśli nie wstanie się wcześnie rano, to nie ma opcji na
znalezienie na niej miejsca. Również na promenadzie jest usytuowanych większość
dużych hoteli i restauracje, w których każdy znajdzie coś pysznego dla siebie. W
centrum znajduje się także mini market.
W międzyczasie byliśmy także w Makarskiej i w Baśce Vodzie,
jednak uważam, że są to miejscowości dla
osób lubiących tłumy ludzi, a nie dla takich, którzy chcą wypocząć w spokoju.
Na tym skończyły się nasze wakacje w Breli, kolejnego dnia
(niedziela) ruszyliśmy w poszukiwanie noclegów na wyspę Brać, co opiszę
dokładniej w kolejnej części.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń