Zaczęło się zupełnie inaczej niż zwykle, bo nie ja
wymyśliłam ten wyjazd. Pewnego kwietniowego dnia zadzwonił do mnie brat z
pytaniem, czy nie chcemy pojechać z nimi do Włoch na majówkę. Chwila
zastanowienia… Miałabym nie skorzystać z takiej okazji? Pewnie, że jadę. Domek
był wynajęty na już na początku roku, a znajdował się w wiosce Vasia oddalonej
o 10 km od Imperii i 35 km od Sanremo. Wyjechaliśmy 28 kwietnia wieczorem, aby
w godzinach porannych dotrzeć na miejsce. Czas się wydłużył z racji problemów
ze znalezieniem domku. Okazało się, że nie leży on w samej wiosce, tylko w
okolicznej dolinie, do której prowadziła szutrowa, kręta dróżka. Pierwsze
wrażenie nie było zbyt pozytywne, sama nie wiem czego się spodziewałam, ale
wszystko w domku było bardzo stare i było sporo pająków. Miałam na początku
chwile paniki, ale w końcu spojrzałam na wszystko z innej strony. Od razu po
przyjeździe wszyscy położyli się spać, ponieważ chłopcy musieli dotrzymywać
towarzystwa kierowcy przez całą noc, aby nie zasnął. Ja nie czułam dużego
zmęczenia, ale jak już ułożyłam się wygodnie w łóżku na godzinkę drzemki obudziliśmy
się dopiero 5 godzin później. Ogarnęliśmy się i poszliśmy na rozeznanie po wiosce. Po drodze spotkaliśmy kilka ciekawskich osiołków i lam.
|
Nasz domek |
|
Widok z wioski |
|
Nasi znajomi :D |
Pogoda przez pierwsze 3 dni nas nie rozpieszczała. Było dość
chłodno, a do tego deszczowo. Pojechaliśmy do Imperii obejrzeć miasto i zrobić
zakupy. Miasteczko wygląda bardzo ciekawie, plaże kamieniste, a do tego
kolorowe domki na górce. Pozostała część dnia upłynęła nam na grillowaniu, grze
w karty i rozmowach.
|
Imperia |
|
Imperia |
Kolejny dzień to wycieczka do pobliskiego San Remo,
najpopularniejszej miejscowości Riwiery Włoskiej. Miasto wygląda podobnie do
innych włoskich miejscowości – kolorowe zabudowy, port i wąskie uliczki. Deszcz
nie przeszkodził nam w zjedzeniu pysznych włoskich lodów. Po dłuższym spacerze
po mieście udaliśmy się też na pizzę. Wszystkie obecne na wycieczce kobiety nie
odmówiły sobie wejścia do kilku sklepów z butami, ale niestety bez skutku. Po
prawie całym dniu chodzenia w deszczu udaliśmy się do domku, gdzie wieczór
minął nam podobnie jak poprzedniego dnia.
|
San Remo |
|
San Remo |
|
San Remo |
|
San Remo |
|
San Remo |
|
Targowisko w San Remo |
|
San Remo |
Nadszedł upragniony przez wszystkich dzień – wyszło słońce!
Skoro jest tak ciepło to trzeba skorzystać i trochę poplażować. Chwila
przygotowań, potem spacer w górę wioski do samochodu i jedziemy!
|
Droga do samochodu |
Jako cel
obraliśmy kamieniste plaże w Imperii. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy
porcie i zaczęliśmy szukać miejsca do opalania i pływania. Oto co znaleźliśmy.
|
Promenada w Imperii |
|
Plaża w Imperii |
|
Plaża w Imperii |
|
Promenada |
Słońce i ciepło to to, czego nam było trzeba. Przeszkadzał
trochę wiatr i zimna woda (podobna jak w Bałtyku). Tylko chłopcy odważyli się
wykąpać :D Tego samego dnia, gdy już byliśmy w domku i wszyscy wypoczywali w swoich pokojach zeszłam do kuchni. Spotkałam tam małego skorpiona i zaczęłam krzyczeć, aż wszyscy przybiegli na dół! Zostałam uratowana, a nieproszony gość spalił się w kominku :D
Następny dzień to upragniona przez wszystkich wycieczka do
Monte Carlo. Wiedziałam, że jest tam drogo, ale nie byłam do końca pewna czego
mam się spodziewać po tym mieście. Aby tam dojechać wybraliśmy drogę przez
wybrzeże, omijając autostrady. Trasa miała swoje uroki, mogliśmy zobaczyć
większą część Riwiery Włoskiej, a potem kawałek Lazurowego Wybrzeża. Gdy
dojechaliśmy na miejsce już na parkingu czuliśmy się dziwnie, stawiając naszego
całkiem nowego Opla Vectre obok niedawno kupionych Ferrari i Porche. Nie
wspominając już o cenie parkingu – 8 euro za godzinę. Zostawiliśmy auto i
ruszyliśmy oglądać Monako. Okazało się, że za kilka dni odbędzie się tam Grand
Prix Monako, więc wokół ulic rozstawione są barierki. Spacer po Monte Carlo
zaczęliśmy od portu Monaco, gdzie zachwycaliśmy się ilością i wyglądem
stojących tam jachtów. Kolejnym punktem było najsłynniejsze kasyno w Europie,
przy którym stały takie samochody, że nie dało się oderwać oczu. Obok kasyna
jest piękny park, w którym można chwilę odpocząć. Później udaliśmy się w głąb
miasta, aby zobaczyć trochę biedniejszą część Monako. Po drodze minęliśmy
oczywiście pełno ekskluzywnych butików oraz zobaczyliśmy ile kosztują
apartamenty, na wypadek gdybym kiedyś została milionerką :D
|
Monako - widok na apartamenty |
|
Port Monaco |
|
Port Monaco |
|
Monte Carlo |
|
Górna część Monako |
|
Kasyno Monte Carlo |
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę w Menton.
Myśleliśmy, że uda nam się tam coś zjeść, jednak gdy znaleźliśmy knajpę, która
nam odpowiadała cenowo, kelner po kilku próbach złożenia zamówienia powiedział,
że nie mają nic do jedzenia, bo kuchnię otwierają dopiero w sezonie. Skończyło
się na tym, że zjedliśmy pizzę w porcie w San Remo.
|
Menton, Francja |
Ostatni dzień we Włoszech upłynął nam po raz kolejny na
plaży. Nie było jednak tak ciepło jak dwa dni wcześniej, więc postanowiliśmy
pójść na spacer po Imperii. Chodziliśmy wzdłuż plaży, byliśmy na dworcu
autobusowym i jedliśmy włoskie lody.
|
Imperia |
Kolejnego dnia było już tylko pakowanie, ostatni grill,
ostatnie łyki włoskiego wina i odpoczynek przed domkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz